Wideo sponsorowane: Dzień Matki z NIVEA Polska
Moja Mama była pierwszą osobą z pasją, jaką poznałam. Przyjaźnimy się od 21 lat. W jednym wpisie nie zmieściłabym całej nauki, jaką przez ten czas od niej nabyłam. Możecie być jednak pewni, że przejawia się ona w wielu tekstach, którymi dzielę się na blogu.
Moja Mama szyje z zamiłowania. Wspomnienia z ubraniami wykonanymi lub przerobionymi przez nią sięgają przedszkola, kiedy to pewnego dnia przyszłam tam w czarnych dzwonach ze złotymi zdobieniami na nogawkach i chyba nie było osoby, która nie zapytałaby: „skąd? Ale jak to: Mama Ci uszyła?”. Ponieważ w pierwszych latach życia rodzice są całym światem, naturalnym było dla mnie, że nosi się ubrania zrobione przez Mamę. Pytałam: „to Twoja Mama nie szyje dla Ciebie?”, a odpowiedź przerosła wtedy moje oczekiwania... „Moja Mama nie umie szyć”.
Jej pasja bywała nieznośna. Szczególnie wtedy, gdy zabierała mnie na spacery po tak zwanym Ciucholandzie, czyli na poszukiwania perełek z second-handu. Dałabym sobie rękę uciąć, że spędzałam tam długie godziny obserwując Ją przebierającą w wieszakach i koszach i nie mogąc zrozumieć, czego szuka. Dziś uwielbiam charakterystyczny zapach panujący w tych miejscach, bo kojarzy mi się właśnie z Nią. Może dlatego węch jest moim najsilniejszym zmysłem i jeśli już złapię się na sentymencie, to żywię go właśnie do zapachu.
Typowe dla dzieci jest naśladowanie obserwowanych zachowań, więc i ja zaczęłam szyć. Nie szyłam ubrań, szyłam zabawki dla bliskich. Maskotki wycinane z koszulek, z przyszytymi guzikami zamiast oczu, z wyszywanymi napisami. Raz nawet udało mi się naprawdę beznadziejnie pociąć sukienkę Mamy, którą znalazłam u siebie w szafie i byłam przekonana, że do niczego się już nie nada. Okazało się, że nie miała jej na sobie jeszcze ani razu, gdyż przygotowana była na lato.
Gdy poszłam do gimnazjum, w moim świecie pojawiło się pojęcie markowych ubrań i butów i choć prawdopodobnie mogłabym nosić modne wtedy modele, Mama zawsze powtarzała mi: „Nie jest sztuką ubrać na siebie metki i wyglądać jak z okładki. Sztuką jest wydać kilkadziesiąt złotych tak, by każdy obracał się w podziwie dla Twojego stylu.” Wtedy oczywiście było to dla mnie mocno niezrozumiałe, ale przecież miała rację. Wykształciłam w sobie nawyk szukania ubrań wedle tej porady i zajęłam się przerabianiem starych lub znalezionych w second-handach ubrań. Obcinałam rękawy, łączyłam materiały, przenosiłam nadruki z za małych koszulek na nowe. Nosiłam je z dumą. I tu nie brakowało pytań „skąd?”.
Przecież nie byłoby tego bloga, gdyby ludzie w Sieci nie zadawali mi wciąż pytań: „gdzie kupiłaś?”. Myślę, że jestem chociaż małym spełnieniem Jej marzeń, a wynikło to zupełnie niezamierzenie. To znaczy, zawsze chciałam, by była ze mnie dumna, ale dopiero teraz uświadamiam sobie, że to wszystko stało się, bo ktoś kontrolował mój gust i była to Moja Mama.
Z okazji zbliżającego się Dnia Matki wraz z NIVEA Polska zachęcam Was do uświadomienia sobie, ile w Waszym życiu uzależnione jest od prawd przekazywanych przez Mamę. Gdy już będziecie wiedzieli, w czym miała rację, nie zapomnijcie jej o tym powiedzieć. Możecie również dzielić się swoimi historiami na stronie NIVEA: klik!
Post sponsorowany jest przez NIVEA, ale zawarta treść jest mojego autorstwa.