Winna
Jeśli przeszkadza Ci temperatura panująca na polu (o tak, jestem z Krakowa!), to całe szczęście, że nie stoisz w moim towarzystwie. Żaden kaloryfer ani wrząca herbata nie są mi straszne. Ostatni miesiąc "pomógł" wyzbyć się wszelkich złudzeń. To, co miało być, wcale takie nie jest. Nie zrozum mnie źle, nie jestem przygnębiona. Jestem po prostu zmęczona.
Zmęczona tym, że gdy już uda mi się uporządkować swoje myśli, to telefon świeci się nie tak, jak powinien. Cieknie z niego jad, którego absolutnie nigdy nie chciałam zaznać. Istnieje pewna zależność pomiędzy charakterem człowieka, a podejmowanymi przez niego decyzjami - wow, kto by się spodziewał! Ano okazuje się, że nie spodziewają się tego wszyscy. W toku rozwoju kultury wykreował się pewien wzorzec dotyczący uczuć; tego, co wypada w relacjach międzyludzkich, a co jest "nie na miejscu".
Słucham?
Więc ktoś kiedyś powiedział, że należy czuć się X, ale jeśli przypadkiem poczujesz się Y, to jesteś skreślony i zrób wszystko, żeby nie wyszło to na jaw. Wnioskujemy z tego, że ten cudowny pomysłodawca był typem człowieka, któremu uczucie X jest dobrze znane i dla niego akceptowalne. Prawdopodobnie spotkał na swojej drodze człowieczka Y, który okazał się zgoła odmienną osóbką i to panem (lub panią) X wstrząsnęło. Bardzo mi wszystko jedno z powodu nieporozumienia tych dwóch literek, ale do rzeczy.
Jestem specyficzną osobą, ale nie jestem wyjątkowa. Dlaczego tak uważam? Nie jestem wyjątkowa, bo po pierwsze nie mam w zwyczaju siebie tak postrzegać, a po drugie poznałam osobę z podobnymi poglądami, a kolejny tuzin takich osób lubi napisać do mnie w celu upewnienia się, że nie są jacyś dysfunkcyjni. Osoby wrażliwe są do tego stopnia bezbronnymi kroplami porannej rosy, że udało im się wpłynąć na postrzeganie osób takich jak ja za bezduszne, cholerne robactwo.
Auć.
Nie będę tu rozpisywała się o popularnym uwielbieniu słabości - polecam rozejrzeć się wśród własnych znajomych. Ktoś, kto na każdej płaszczyźnie wylewa z siebie hektolitry uczuć traktowany jest jak ofiara. Trzeba się nią zająć, trzeba często pytać, czy w porządku; najlepiej dostarczać wszelkie życiowe niezbędniki w złotych misach, coby się cielaczek nie potknął sięgając. I tak społeczeństwo hoduje gatunek ludzi X. I niech będzie to nawet wzór i jedyny słuszny sposób postępowania, nie ma sprawy, dopóki nie pojawi się taki Y. Bo Igreki mają to do siebie, że nie tylko nie będą eksponować swoich uczuć, ale do tego nie rozsypują płatków róż pod stopami Iksów i na ich zażalenia odpowiadają tylko "no i co z tego?".
Auć!
A tego nie lubią.
Nie lubią osób, które milczą. Milczenie odbierane jest jako brak wnętrza, a ja uważam to za paradoks. Ja swoje wnętrze buduję, dbam o nie. Układam cegiełkę po cegiełce zamiast rzucać nimi w przechodniów, żeby każdy mógł zobaczyć, jaka ta moja cegła jest i ile waży i w ogóle ile się nad nią napracowałam. I jest mi zajebiście dobrze z tym, co sobie wybudowałam. Osoby, które nazywają egoistami ludzi skupionych na życiu w zgodzie z własnym systemem wartości tylko dlatego, że różni się on od ich własnoręcznie zaczerpniętego z tanich romansów, mnie zaskakują. Kiedyś wchodziłam do pomieszczenia i zastanawiałam się, czy obecni tam mnie polubią. Dziś wchodzę i zastanawiam się, czy to ja ich lubię.
Zdjęcia są efektem mojej współpracy z Estellą Dandyk. Link do jej FP: https://www.facebook.com/estelladandykphoto
t-shirt // WEPEACEIT
kurtka // CHOIES
spodnie // CHOIES
https://www.youtube.com/watch?v=n5vmk7FBbiI